Kultura i rodzina

Po co nam ten Synod ? oczekiwania, nadzieje, obawy

Po co nam ten Synod ? oczekiwania, nadzieje, obawy

9-10 października w Rzymie a następnie tydzień później we wszystkich diecezjach świata, rozpoczyna się zwołane przez papieża Franciszka XVI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów pod hasłem: „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja”.

Synod ten ma charakter wyjątkowy. Po raz pierwszy obejmie trzy fazy: lokalną, kontynentalną i powszechną, rozłożone w czasie od października 2021 r. do października 2023 r. Zasadniczym celem jest głębsze wprowadzenie w życie Kościoła zasady synodalności, wychodząc z założenia, że cały Lud Boży ma „sensus fidei”, w związku z czym musi być on najpierw wysłuchany. Franciszek podkreśla, że „droga synodalności jest drogą, której Bóg oczekuje od Kościoła trzeciego tysiąclecia” i w tym kierunku winny iść zmiany, czytamy w informacji KAI.

Debata

W kontekście zbliżającego się „Synodu o synodalności” Katolicka Agencja Informacyjna 14 października zorganizowała debatę „Po co nam ten Synod? – oczekiwania, nadzieje, obawy”.

W debacie  udział wzięli: ks. bp Piotr Jarecki – biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej;  Tomasz Terlikowski – publicysta, filozof;  dr. hab. Aleksander Bańka  prof. Uniwersytetu Śląskiego, delegat Kościoła w Polsce na otwarcie Synodu Biskupów w Rzymie, filozof, politolog;  Monika Białkowska – publicystka, teolog; Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej, i prowadzący  spotkanie Tomasz Królak z KAI.

Głównymi odbiorcami debatujących na spotkaniu panelistów były 4 kamery, które praktycznie oddzielały panelistów od słuchaczy. Na sali zgromadziło się ok. 20 osób słuchających przebiegu debaty.

A więc konkrety, czyli ich brak

Bardzo dawno temu, kiedy czytałem jeszcze Tygodnik Powszechny i kiedy pisywał w nim jeszcze Stefan Kisielewski, Kisiel napisał krótki felieton o  konkretach.  Otóż do baru, a było to w czasie międzywojnia, przyszło dwóch dystyngowanych oficerów. – Butelkę szampana i kawior – zawołali do kelnera.  – A konkretnie? – zapytał kelner. – A konkretnie to wódkę i ogórki – odpowiedzieli oficerowie.

Ta dykteryjka Kisiela ma niestety swoje odniesienie do opisywanej debaty o synodzie. Dużo było tam mglistych zapowiedzi a mało konkretów, dużo idei i słów kluczy – wytrychów a mało konkretów, a  właściwie ich brak i praktyczny brak odpowiedzi na pytanie  „Po co ten synod ?” jest  i czym ma się wyrażać.

Wśród słów kluczy padały różne próby opisania celów rozpoczętego synodu. Zatem  „Po co ten synod ?”  – poniżej główne myśli panelistów złapane w biegu dyskusji przez słuchacza:

– abyśmy nauczyli się wzajemnie słuchać, abyśmy nauczyli się adorować wspólnie Największy Sakrament, aby później wyjść do ludzi na peryferiach, zmiana relacji świeccy/ duchowni, kończy się pewien model Kościoła – Tomasz Terlikowski.

– nowy model funkcjonowania Kościoła w świecie, uczestnictwo i  upodmiotowienie laikatu, zbudowanie przestrzeni zaangażowania świeckich – Marcin Przeciszewski,

-stworzenie przestrzeni dialogu – synod jako stała przestrzeń dialogu – Aleksander Bańka,

– istotą synodalności jest wspólne przeżywanie drogi, synod to jest namysł Kościoła nad samym sobą, owocem synodu ma być Kościół nowy, bardziej otwarty, odeszliśmy od zadań Kościoła i tego, jakim chciał go widzieć  Chrystus, chcemy odkryć prawdę o Kościele. Przez synod mamy budować komunię wspólnoty, istnieje poważny problem budowania jedności w wielości, jedności w wielości charyzmatów. Zagrożenia synodu to fasadowość oraz lęk przed nowościami. Cele synodu na każdym szczeblu: spotkać, wysłuchać, rozeznać  – ks. bp. Piotr Jarecki.

– najważniejszym elementem synodu jest nauczyć się słuchać, kto teraz czuje się wysłuchany, zacznijmy od wysłuchania – Monika Białkowska.

Nowa projekcja

Bardzo ciekawą publicystyczną ocenę przedstawiła Monika Białkowska, która kreśląc praktyczne rozwiązania synodalne w parafii powiedziała, że w spotkaniach synodalnych spotkają się czytelnik Polonii Christianii z jednej strony a drugiej czytelnik Więzi, zwolennicy Kongresu Katolików i Katoliczek, tak więc spotkania synodalne będą miały skręt na lewo. Prelegentka zastrzegła się, że nie ocenia, czy to dobrze czy źle, ale ryzyko skrętu synodalnego w lewą stronę istnieje. Według mojej oceny taka obawa rzeczywiście istnieje, ze względu na to, że lewicowe środowiska opiniotwórcze są w  zdecydowanym natarciu.

Z kolei ks. bp Piotr Jarecki powiedział, że zaproszenia na spotkania synodalne zostaną skierowane do całego ludu Bożego, w tym do byłych księży, byłych zakonników i zakonnic, ochrzczonych, którzy odeszli, do osób, które złożyły apostazję, do osób żyjących w związkach niesakramentalnych, osób LGBT.

Tomasz Terlikowski zauważył, że Kościół już jest zdecentralizowany i przywołał przykład Kościoła w USA, w którym po Amoris laetitia, część diecezji uznała, że nie ma żadnej zmiany, a część, i to diecezji znajdujących się obok siebie, uznała, że małżeństwa niesakramentalne mogą korzystać z sakramentu Eucharystii i dopuszcza też błogosławienie par homoseksualnych. W części diecezji odmawia się udzielania Komunii Św. prezydentowi Joe Bidenowi a w części deklaruje się gotowość udzielenia.

Tomasz Terlikowski opisując również swoje obawy dotyczące sposobów komunikowania związane z rozpoczynającym się synodem opisał model komunikacji społecznej w naszym kraju. Opis ten wydaje się bardzo trafiony i w pewnym sensie odkrywczy; metodologicznie to najciekawszy moment spotkania. Według niego, komunikacja, debata w naszym kraju wykazuje następujące cechy: debata ma charakter plemienny, tj. rozmawiamy w swoich bańkach informacyjno-medialnych bez wychodzenia na zewnątrz, debata ma charakter moralizatorski, tzn. druga strona jest zła i przypisuje się jej tylko złe intencje, obie strony debaty wchodzą w debatę jako ofiary, druga strona jest niemoralna, drugi człowiek nie jest godzien rozmowy, bo z założenia jest zły.

Debata, którą opisuję, była tylko głosem prelegentów  a  udział słuchaczy nie był w  niej zaplanowany. Był jednak jeden wyjątek – w czasie wypowiedzi panelistów głos zabrał obecny na sali przedstawiciel Kongresu Katolików i Katoliczek, nikt inny nie mógł się już wypowiedzieć. Wypowiedź przedstawiciela Kongresu Katolików i Katoliczek była według mojej oceny wyrażonym oczekiwaniem, aby ta organizacja była na bieżąco informowana przez hierarchię kościelną o przygotowaniach do synodu, co więcej odniosłem wrażenie, że organizacja ta z założenia oczekuje, że jej przedstawiciele powinni wejść do archidiecezjalnych organów synodalnych.

 

Wnioski słuchacza poczynione w biegu

Przypomina mi się wspaniały wiersz Mariana Hemara, poety, który przeżył wielką przemianę. Pisze o sobie, że jest Polakiem ochotnikiem i że został Polakiem, kiedy Ursus walczył z bykiem;  dalej napisze moją ojczyzną jest polska mowa.

Właśnie parafrazując werset z Hemara moją ojczyzna jest polska mowa, mogę powiedzieć, że moją ojczyzną jest wiara katolicka, jej nauczanie, tradycja i wychowanie. Moją ojczyzną jest Kościół katolicki, który, jak to napisał C.S. Lewis w Rozmowach starego Diabła z młodym, jest spotkaniem pokoleń przeszłych, obecnych i przyszłych, i Kościół nie jest własnością nikogo z ludzi, nawet papieża.

Na spotkaniach synodalnych mamy się spotkać z czytelnikami Więzi, z Kongresem Katolików i Katoliczek, z byłymi księżmi, z byłymi zakonnikami i zakonnicami, z tymi, którzy porzucili sutannę, z tymi, którzy złożyli apostazję, z ludźmi LGBT i mamy ich słuchać, bo muszą być wysłuchani – ale o czym mamy z nimi rozmawiać, jeśli mamy rozmawiać o Kościele?

O czym mamy z nimi rozmawiać w czasie  tego synodu? Czy synod jest po to, abyśmy de facto się poddali, żebyśmy już nie bronili nauczania Kościoła, bo przecież ma być jedność w wielości? To podstawowe pytanie – jaka jedność w jakiej wielości? Czy będzie możliwa rozmowa o nauczaniu Kościoła, czy ta rozmowa ma polegać na rezygnacji z nauczania i tradycji Kościoła katolickiego i wychowania katolickiego, bo inaczej nasi rozmówcy nie będą się czuli wysłuchani czyli zadowoleni z rozmowy.

Kościół jest i zawsze był jednością w wielości charyzmatów. W Kościele odnajdują się różne drogi, czasami w charyzmacie bardzo odległe od siebie, np. Kółka różańcowe i Odnowa w Duchu Świętym czy Droga Neokatechumenalna, Ruch Światło-Życie z Domowym Kościołem i Rodzina Rodzin, i  wspólnota Emmanuel, i Bractwo Dobrej Śmierci.

Zatem o jaką jedność w wielości chodzi ? Czy o jakąś inną ? Żyjemy w praktyce w stanie wielu  linii podziału, tj kilku praktycznych schizm;  to np. encyklika Humanae Vitae – zasady moralne w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego i ich stosowanie, wierność małżeńska, definicja płci, definicja małżeństwa i rodziny. Tak więc mamy się spotkać w spotkaniach synodalnych z tymi wszystkimi, których de facto Kościół już nie interesuje, mamy ich wysłuchać i w geście dobrej woli, żeby nas pogłaskali po głowie, mamy zrezygnować z nauczania i tradycji Kościoła katolickiego i wychowania?

A jeśli do rozmowy nie staniemy, to przedstawiciele paru środowisk z byłymi księżmi i zakonnikami stworzą nowy Kościół, bardziej nowoczesny i otwarty – otwarty na co ?

Rozpoczęty synod jest zadaniem, aby obronić wszystko to, co ważne, co stanowi nasze życie, i wysłuchanie – to nieokreślone synodalne pojęcie wytrych – należy się również nam, którzy jesteśmy i pozostajemy w Kościele i dla których nauczanie i tradycja Kościoła katolickiego i  wychowanie katolickie są ważne i stanowią podstawę i sens życia.

 

notował i wnioskował

Piotr Gryza

foto własne